Zbratany z nauką

drukuj
Marcin Zawadzki, 16.05.2021

Na 160. rocznicę śmierci Joachima Lelewela

Imię tego profesora Wszechnicy Wileńskiej należy do najsłynniejszych w nauce europejskiej. Jako uczony zyskał rozgłos dzięki pionierskim badaniom w dziedzinie historii, numizmatyki, geografii historycznej, innych nauk. W swych dziełach Joachim Lelewel syntetycznie ujmował dzieje ludzkości i narodów jako całokształt procesów gospodarczych, politycznych, kulturowych.

Był też gorącym patriotą Polski i Litwy. Dlatego wielki uczony został przez zaborców wypędzony z Ojczyzny i pozbawiony prawa do pracy badawczej oraz dydaktycznej. Proponowano mu, co prawda, katedrę historii na Uniwersytecie w Brukseli, lecz z oferty tej Lelewel nie skorzystał. 
Jeszcze za życia dzieła tego wychowanka Uniwersytetu Wileńskiego wydawano wielokrotnie w licznych językach europejskich. Także obecnie pozostaje on niepodważalnym autorytetem w wielu gałęziach nauki historycznej. Mimo że rozwój badań w ciągu ostatniego stulecia wniósł pewne korekty do poszczególnych twierdzeń Lelewela, w niczym jednak nie podważył jego syntez jako całości. Dziś liczba publikacji poświęconych Lelewelowi sięga setek pozycji, co świadczy o trwałości jego dorobku twórczego…
Joachim Lelewel urodził się 22 marca 1786 roku w Warszawie w dobrze usytuowanej, kulturalnej rodzinie. Ze strony ojca pochodził ze spolonizowanej niemieckiej rodziny Loelweffelów de Loewensprung, od dwóch pokoleń osiadłej w Polsce. Jego dziad był nadwornym lekarzem Augusta III, a ojciec – wieloletnim członkiem Komisji Edukacji Narodowej.
Już w dziewiątym roku życia odczuł Joachim chętkę do pracy naukowej. Rok później myślał o ułożeniu lepszej encyklopedii, niż dopiero co przeczytana, a tą było kompendium wiedzy, ułożone przez Michała Sołtyka. W wieku lat 13 znał już historię państw, dość poważnie interesował się problemami fizyki, astronomii, biologii. Mając na wsi w rodowym majątku gwiaździste niebo, zaciekawił się konstelacjami. Od 1801 roku Joachim był uczniem szkoły, prowadzonej przez pijarów w Warszawie. 
W 1804 roku, zdążając tropem wiedzy, rozpoczął studia pedagogiczne na Uniwersytecie Wileńskim, jako stypendysta-kandydat do stanu nauczycielskiego. Jego zainteresowania naukowe okazały się jednak znacznie szersze, poza zajęciami obowiązkowymi uczęszczał na wykłady prawa, geometrii, przyrody, fizyki i rysunków. Uczył się języków nowożytnych i klasycznych, szczególnie zajmowały go nauki historyczne, geografia, kartografia, numizmatyka.
Na Lelewela studenta najbardziej wpłynął profesor Ernest Groddeck. Młodzian zapisał się na język i literaturę grecką. Przez dłuższy czas był jednym z dwóch (jedynych!) na cały uniwersytet, studiujących ten przedmiot u wybitnego jego znawcy. To właśnie Groddeck ostatecznie zaszczepił Joachimowi zamiłowanie do badań przeszłości.
18-letni młodzieniec czynnie uczestniczył w życiu organizacji studenckich, pilnie obserwował życie dookoła siebie. W jednym z listów do rodzeństwa podaje wiadomość, że Wilno ma aż 22 kościoły, po czym pół żartem, pół serio dorzuca: "Muszą być ludzie źli, kiedy ich tyle potrzebują"…
W trzecim i czwartym roku studiów podejmuje już Joachim poważne prace naukowe, pisze i drukuje teksty historyczne. Kończąc uniwersytet, składa egzaminy z fizyki, chemii, matematyki, z języków obcych i gramatyki, a nawet z rysunków. Ze zgrozą myśli o "bakałarce 100-dukatowej gdzieś w głębokiej Litwie". 
Trafia jednak do Krzemieńca, gdzie przez kilka miesięcy naucza historii w miejscowym liceum, współpracując z wybitnym uczonym Tadeuszem Czackim. Przez następne dwa lata, prowadząc badania naukowe w bibliotekach Krzemieńca i Porycka, gromadził materiały, dotyczące dziejów polskiego średniowiecza. Efektem tych poczynań była m.in. ogłoszona drukiem "Wzmianka o najdawniejszych dziejopisach polskich" (1809).
W 1811 roku, wezwany przez ojca do Warszawy, rozpoczął pracę biurową w Ministerium Spraw Wewnętrznych Księstwa Warszawskiego. Wydarzenia z roku 1812, które przyniosły upadek Księstwa Warszawskiego i Napoleona, Lelewel obserwował z obojętnością. Wspominając ten okres, pisał: "Ozięble patrząc na rejteradę wojsk napoleońskich znad Berezyny, całą zimę wypoczywałem, zabawiając się rysunkiem tylko lub ręczną robotą". Wkrótce po zakończeniu wojny opublikował w Warszawie "Pisma pomniejsze geograficzno-historyczne", które zwróciły nań uwagę środowiska naukowego.
W kwietniu 1815 roku Joachim Lelewel po raz drugi pojawia się w grodzie nad Wilią, obejmując stanowisko zastępcy profesora historii na Uniwersytecie Wileńskim. Jego wykłady cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem studentów, gromadząc początkowo 100, a później nawet i 400 osób. Owszem, sprawiał dobre wrażenie, ale stałej posady nie mógł otrzymać. Winny tego był nieobcy także wileńskiej Alma Mater konflikt międzypokoleniowy wykładowców starszej daty z młodymi. Ci ostatni w opinii tych pierwszych musieli "podrosnąć i dojrzeć".
Nie mogąc się z tym pogodzić, 1 maja Joachim Lelewel złożył na ręce rektora Szymona Malewskiego podanie o zwolnienie "z końcem roku szkolnego 1817/18 od podejmowanego na Uniwersytecie Wileńskim obowiązku dawania historii powszechnej". Następuje jego powrót do Warszawy, gdzie został kustoszem zbiorów Biblioteki Głównej oraz wykładowcą bibliografii i historii na Uniwersytecie Warszawskim. 
Był to szczęśliwy, spokojny i bardzo płodny naukowo okres w jego życiu. Młody, popularny i podziwiany profesor bywał na balach, organizował przyjęcia, interesował się nawet sztuką kulinarną. Trzydziestoletni wykładowca bardzo dbał o swój wygląd zewnętrzny: aby wizualnie dodać sobie wzrostu, nosił obuwie na wysokich obcasach i codziennie starannie układał włosy. Podobno, w obawie przed wyłysieniem, smarował głowę sokiem z czarnej rzepy. On, przystojniak, miał wiele okazji, by się ożenić, ale gdy go pytano o to, odpowiadał, że jego żoną jest nauka.
Ta idylla nie trwała jednak długo. Zniechęcony panującymi w stolicy stosunkami, w 1821 roku ponownie wyjechał do Wilna, gdzie objął katedrę historii powszechnej na cieszącym się wielkim wzięciem uniwersytecie. Został przyjęty z powszechną sympatią, na co zdobył się nawet oszczędny na pochwały Jan Śniadecki. Tak, że mógł Joachim w liście do rodziny zażartować: "Siedzę jak szczur na ołtarzu, któremu kadzą".
Już podczas pierwszego wykładu 19 stycznia 1822 roku "sala była wypełniona pod sufit", a wykład ten przekształcił się w burzliwą manifestację patriotyczną. Tłumy słuchaczy z zapartym tchem łapali zdanie mówcy, który porywał erudycją, demokratyzmem, umiłowaniem Ojczyzny. "Jak uniwersytet istnieje, podobnego zdarzenia nie było" – pisał z uniesieniem jeden z jego słuchaczy. "Zgasił Śniadeckich i wszystko, co jest na świecie" – ocenił Jan Czeczot. Adam Mickiewicz, słuchacz jego wykładów, napisał na tę okazję wiersz, w którym witał popularnego profesora m.in. tymi słowy: 
O, długo modłom naszym będący na celu 
Znowuż do nas koronny znijdziesz 
Lelewelu!
I znowu Cię obstąpią pobratymcze 
tłumy 
Abyś naprawiał serca, objaśniał rozumy.
Zastanawiając się nad przyczynami ogromnego powodzenia wykładów Lelewela, prof. Helena Więckowska pisała: "Przed żądną wiedzy historycznej młodzieżą stawał człowiek młody, uczony dużej miary, obdarzony zmysłem krytycznym analityk, rzucający nowe, uogólniające koncepcje, syntetyk. Dziejopisarstwo traktował nie jako bierne kronikarstwo, notujące mniej lub bardziej autentyczne zdarzenia, lecz jako żywy wykład wiążących się ze sobą przyczyn i skutków, sięgających w głąb zagadnień, rozjaśniających mroki dziejowego pochodu ludzkości". "Tę syntezę historyczną – dodawała prof. Więckowska – ujmował w żelazne karby metody, stosował – po raz pierwszy w Polsce – upartą i bezwzględną krytykę źródeł". 
Lelewel bił rekordy popularności w gromadzeniu w aulach wileńskiej Alma Mater tych z braci studenckiej, która chciała go słuchać. Po tym, gdy jednak władze carskie wytropiły będących patriotycznie nastawionych filomatów i filaretów, nadciągnęły nad nią złowróżbne chmury: nastąpiły masowe aresztowania, śledzenie, nacisk na profesorów.
Gdy mimo trzykrotnego obrania na dziekana wydziału moralno-politycznego i wbrew sprzeciwowi rektora Wacława Pelikana Lelewel ten wybór przyjmuje, Moskale nie dają za wygraną, cynicznie fałszując wyniki wyborów. Po kilku miesiącach, latem 1824 roku, dowiaduje się Lelewel, że ma być oddalony od obowiązków dla przecięcia szkodliwego wpływu jego na młodzież.
Skandalem było mianowanie na katedrę historii po Lelewelu Pawła Kukolnika, czynownika carskiej administracji ("moralne i umysłowe zero") o nikłym przygotowaniu naukowym. Po tym, gdy reprezentujący władze carskie kurator Mikołaj Nowosilcow nakazał Lelewelowi i kilku innym profesorom opuścić Wilno, ten zostawał tu jeszcze do końca października, będąc świadkiem wywiezienia Mickiewicza i zbratanych z nim filomatów na zsyłkę.
Po powrocie do Warszawy dotknięty carskimi represjami Lelewel włączył się w działalność polityczną. W 1825 roku został członkiem tajnych organizacji: Towarzystwa Patriotycznego oraz Wolnomularstwa Narodowego. W 1829 roku natomiast jako poseł powiatu żelechowskiego wszedł do Sejmu Królestwa Polskiego. Niezwykła popularność wśród młodzieży i przedstawicieli ruchu demokratycznego stworzyła mu renomę znanego duchowego przywódcy nielegalnego ruchu spiskowego. O jego ówczesnej pozycji świadczy fakt, że przywódcy spisku podchorążych Piotr Wysocki i Józef Zaliwski w przededniu podjęcia walki zwrócili się do niego o opinię na temat planowanych działań.
Po wybuchu Powstania Listopadowego Lelewel wszedł w skład Rady Administracyjnej, a następnie Rządu Narodowego. Jednocześnie został prezesem Towarzystwa Patriotycznego, demokratyczno-rewolucyjnego klubu, w którym przywództwo polityczne sprawował Maurycy Mochnacki. Łącząc te dwie funkcje, pragnął złagodzić sprzeczności między za mało rewolucyjnym – według niego – Sejmem a zbyt rewolucyjną ulicą. 25 stycznia 1831 roku w czasie posiedzenia Sejmu Lelewel wygłosił płomienne przemówienie, w którym opowiadał się za pozbawieniem Mikołaja I tytułu króla polskiego i wzywał naród polski i rosyjski do wspólnej walki z despotyzmem cara.
Sytuacja jego była bardzo trudna, jednocześnie bowiem był członkiem rewolucyjnego klubu oraz powolnego i niezdecydowanego rządu, kierowanego przez arystokratę, księcia Adama Czartoryskiego. Jako historyk i demokrata rozumiał, że powstanie zwycięży, jeśli się zniesie pańszczyznę i da ziemię chłopom, pozyskując w ten sposób ich wsparcie. Lewica Towarzystwa Patriotycznego próbowała nakłonić Lelewela do walki o przekształcenie powstania narodowego w rewolucję socjalną. Ten jednak nie uchodził za człowieka czynu. Był uczonym, osobą otwartą, prawdomówną, o wysokim poczuciu współodpowiedzialności za prace rządu, lecz nie potrafił być dyplomatą, politykiem i konsekwentnym rewolucjonistą.
Po upadku powstańczego zrywu przedostał się przez Niemcy do Francji, opuszczając na zawsze Polskę. Do Paryża Lelewel przybył pod koniec października 1831 roku, od razu angażując się w działalność polityczną. Stając na czele Komitetu Narodowego Polskiego (KNP), organizował lokalne komitety, wspierające polskich emigrantów we Francji i w Niemczech. W odezwach, kierowanych w imieniu KNP do Węgrów, Niemców, narodu amerykańskiego, Żydów europejskich, Włochów i Rosjan, Lelewel apelował o solidarność narodów, podkreślając związek między niepodległością Polski a wolnościowymi dążeniami innych ludów.
Jesienią 1832 roku działający pod kierownictwem Lelewela KNP powierzył płk. Józefowi Zaliwskiemu organizację kolejnego powstania na ziemiach polskich. Podjęta przez niego wiosną 1833 roku akcja partyzancka zakończyła się jednak całkowitym niepowodzeniem.
Aktywność polityczna Lelewela zwróciła uwagę władz francuskich, które pod wpływem nacisków ambasady rosyjskiej w grudniu 1832 roku podjęły decyzję o usunięciu go z Paryża wraz z pozostałymi członkami Komitetu Narodowego Polskiego.
Pół roku później, przebywając w Tours, Lelewel otrzymał nakaz opuszczenia terytorium Francji. Nie mając pieniędzy, wyruszył w trwającą kilka miesięcy pieszą wędrówkę w stronę granicy belgijskiej. Jego marsz przez Rouen, Amiens, Arras, Lille stał się manifestacyjnym pochodem, który wzbudził duże zainteresowanie opinii publicznej. We wrześniu 1833 roku Lelewel dotarł do Brukseli, w której osiadł na stałe.
Nadal prowadził działalność polityczną. Będąc zwolennikiem demokracji i ustroju republikańskiego, pisał: "Poćwiartowanej od dawna Polszcze dwóch rzeczy potrzeba: naprzód wolności i niepodległości, po wtóre ulepszeń i zupełnej swobody. Jedno bez drugiego być nie może. Pierwsze dopełnia się przez powstanie narodowe, przez insurekcję; drugie – przez przeobrażenia towarzyskości, czyli przez rewolucję społeczną".
W 1835 roku wszedł w skład Komitetu Młodej Polski, tajnej organizacji, głoszącej hasło równości wszystkich Polaków. Przez następne lata, aż do upadku "Wiosny Ludów", podejmował różnego rodzaju inicjatywy polityczne. W 1837 roku założył Zjednoczenie Emigracji Polskiej, dziesięć lat później został wiceprezesem Międzynarodowego Towarzystwa Demokratycznego, w którego władzach był także Karol Marks, z którym się poznali w roku 1845.
Po upadku Wiosny Ludów Lelewel, mimo odejścia od aktywnej działalności politycznej, utrzymywał jednak do kresu życia serdeczne kontakty z wybitnymi przywódcami demokracji europejskiej, m.in. z Aleksandrem Hercenem i Giuseppe Mazzinim. 
Joachim Lelewel jako jeden z pierwszych, wysunął ideę wspólnej walki narodu polskiego i rosyjskiego przeciwko caratowi. Idea ta znalazła swój dobitny wyraz w hasłach, wypisanych na sztandarach powstań polskich: "Za wolność waszą i naszą". Opowiadając się za przyjaźnią i braterstwem narodu polskiego i rosyjskiego, powoływał się na doświadczenie przeszłości, szukał w niej źródeł i przykładów wspólnej walki Rosjan i Polaków przeciwko tyranii. Powstanie dekabrystów, "męczenników rosyjskiej wolności", uważał za wyraz tego, iż instynkt wolnościowy nie wygasł w sercach ludu rosyjskiego. 
W ułożonym wspólnie z Adamem Mickiewiczem wezwaniu do Rosjan, które zostało opublikowane w roku 1832 przez Polski Komitet Narodowy z okazji siódmej rocznicy powstania dekabrystów, Lelewel podkreślał, że na brzegach Newy ogłoszona została "myśl wieku". Akcentował, iż powstanie dekabrystów przyczyniło się w dużym stopniu do stworzenia podstaw wolnościowego sojuszu polsko-rosyjskiego. Później, występując na wiecu, poświęconym piętnastej rocznicy Powstania Listopadowego wzywał Rosjan, by zwrócili się ku cieniom Pawła Pestela, Aleksandra Bestużewa, Kondratija Rylejewa i kontynuowali walkę z despotyzmem carów.
Uczony i demokrata polski utrzymywał kontakty z demokratami rosyjskimi, uważnie obserwował rozwój wydarzeń w Rosji. Aleksander Hercen ze łzami wzruszenia wspominał swą wizytę u Lelewela na krótko przed śmiercią sędziwego anachorety, prowadzącego na poddaszu w Brukseli żywot samotnego, fanatycznego kapłana Prawdy i Sprawiedliwości. Pewne kręgi demokracji rosyjskiej darzyły Lelewela bezgraniczną sympatią i szacunkiem. Także tu, w Rosji, podobnie jak w Europie, imię jego zostało owiane legendą, stało się symbolem braterstwa demokracji wszystkich narodów, braterstwa wszystkich wojowników o wolność i sprawiedliwość społeczną.
W Belgii, pomimo życia w bardzo trudnych warunkach materialnych, Lelewel kontynuował pracę naukową. Obszar jego zainteresowań był bardzo rozległy, oprócz badań nad historią Polski zajmował się metodologią i metodyką historii, starożytnością, historią Wschodu, dziejami Skandynawii, archeologią, heraldyką, sfragistyką (nauka o pieczęciach), historią prawa, bibliografią, bibliologią, językoznawstwem, kartografią, rytownictwem oraz numizmatyką i geografią. Do najważniejszych jego prac z tego okresu należy pięciotomowa historia wiedzy geograficznej średniowiecza z atlasem, zawierającym 50 map i ilustracji, które wykonał własnoręcznie.
Ostatnie lata życia Lelewel spędził w samotności, poświęcając się całkowicie pracy naukowej. Schorowany, żyjący w nędzy, odrzucał wszelkie propozycje pomocy. 26 maja 1861 roku ciężko chory przewieziony został przez przyjaciół z Brukseli do prywatnej kliniki w Paryżu. Próba ratowania jego zdrowia nie powiodła się jednak, trzy dni później Joachim Lelewel zmarł. Po uroczystym nabożeństwie pochowany został w zbiorowej mogile wraz z 18 innymi emigrantami listopadowymi na cmentarzu Montmartre. W pozostawionym testamencie ofiarował on Wileńskiemu Uniwersytetowi swoją bibliotekę i wartościową kolekcję map.
W ziemi francuskiej spoczywał do roku 1929, kiedy to Uniwersytet Wileński, z którym był na dobre zrośnięty, obchodził 350. rocznicę założenia przez króla Stefana Batorego. Z inicjatywy Ferdynanda Ruszczyca jego prochy zostały sprowadzone do Wilna i złożone tuż przy cmentarnej kaplicy na Rossie. Na strzelistym postumencie, zwieńczonym popiersiem, wykonanym przez profesora rzeźby Bolesława Bałzukiewicza, widnieją u dołu trzy daty: urodzin, śmierci oraz sprowadzenia prochów na Rossę.
Miał Lelewel po stokroć rację w przekornym twierdzeniu, że jego żoną w dozgonnym kawalerskim życiu była nauka. Dodać wypada, w wielopłaszczyznowym ujęciu, gdyż przylgnęły doń epitety historyka, bibliografa, slawisty, numizmatyka, heraldyka, poligloty, czego potwierdzeniem znajomość aż 12 języków. Cokolwiek by powiedzieć, a jednak pierwszeństwo oddawał historii. Co więcej, jako dziejopis Rzeczypospolitej, Rusi oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego, odegrał w tym rolę pierwszorzędną, bowiem nikt przed nim, uprawiając tę niwę, nie łączył tak harmonijnie erudycji i krytycyzmu z głębią spostrzeżeń naukowych i szerokim ujęciem syntetycznym.
Zafascynowanie Lelewela dziejami litewsko-ruskimi datuje się od jego lat chłopięcych i szkolnych. Przyciągało go też ich ścisłe splatanie się z dziejami polskimi, a zapewne też atmosfera domowa, kresowe powiązania rodzinne. Sam Lelewel, urodzony w Warszawie, gdzie mieszkali ojciec i dziad, uważał się za Mazura. Po kądzieli był jednak wnukiem F. Werkowskiego Szelutty, cześnika rzerzyckiego, "Białorusina", jak to sam określał.
Badania naukowe Lelewela w zakresie historii Litwy i Rusi wiążą się ściśle z jego trzykrotnym pobytem w Wilnie. Jeszcze będąc studentem na tutejszej Alma Mater, zagłębił się w badania zamierzchłych początków Litwy, a efektem tego była ogłoszona drukiem w roku 1808 młodzieńcza rozprawa pt. "Rzut oka na dawność litewskich narodów i związki ich z Herulami". Później kontynuował badania, pracował m.in. nad I Statutem Litewskim i innymi pomnikami dawnego prawa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Najbardziej płodny w jego życiorysie pod tym względem okazał się trzeci okres wileński, kiedy to przygotował i wydał kilka ważkich pozycji.
Nie sposób tu nawet pobieżnie wymienić wszystkich odkryć i zasług Lelewela w dziedzinie historii Lechitów na Wschodzie. Uczestniczył on m.in. w przygotowaniu do druku "Zbioru praw litewskich", w którym wydano również tekst I Statutu. Wyjątkową erudycją i oryginalnością sądów przyciągają też dziś czytelnika świetne jego "Dzieje Litwy i Rusi aż do unii z Polską w Lublinie 1569 zawartej". Te oraz inne prace Lelewela dały początek nowoczesnej litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej historiografii. Żadna poważniejsza rozprawa z historii litewsko-ruskiej X-XVI wieków, jeśli nie uwzględnia ustaleń i dzieł Joachima Lelewela, nie zyska dziś miana pracy poważnej a głębokiej.
Nawet w Belgii, pomimo życia w bardzo trudnych warunkach materialnych, Lelewel kontynuował pracę naukową. Obszar jego zainteresowań był nader rozległy: oprócz badań nad historią Polski zajmował się metodologią i metodyką historii, starożytnością, historią Wschodu, dziejami Skandynawii, archeologią, heraldyką, sfragistyką (nauka o pieczęciach), historią prawa, bibliografią, bibliologią, językoznawstwem, kartografią, rytownictwem oraz numizmatyką i geografią. Do najważniejszych jego prac z tego okresu należy pięciotomowa historia wiedzy geograficznej średniowiecza, z atlasem zawierającym 50 map i ilustracji, które własnoręcznie wykonał.
W rozprawach historycznych nie szczędził Lelewel krytycznego spojrzenia na rzeczywiste niedomogi ustroju dawnej Rzeczypospolitej, co bynajmniej nie przeszkadzało dostrzegać również cnoty swego narodu, o którym m.in. pisał jak następuje: "Jeden tylko lud szlachecki narodu polskiego powziął myśl o wolności i przestronną rozwinął Rzeczypospolitą, na co się zdobył na kuli ziemskiej on najpierwszy… Polska postawiła zasady, do których stara Europa dąży, aby odmłodnieć i położenie swych mieszkańców ulepszyć".
Niekiedy usiłuje się interpretować poszczególne wyrwane z szerszego kontekstu krytyczne wypowiedzi Lelewela o dziejach Polski w duchu abnegacji narodowej czy wręcz antypolskości. Znakomity myśliciel potrafił przecież łączyć postępowość i naukowość z miłością ojczyzny. Pisał: "Schylmy kornie czoło przed naszymi przodkami. Prace ich musiały być wielkie, kiedy nam przekazywali dzieło, którego połączone potęgi zmownych nieprzyjaciół zatracić nie zdołały.
Nic dziwnego, że Polakowi własna rzecz miłą się staje. Nie powinien jednak cudzym gardzić, nie powinien światła wieku unikać".
Szukając tego światła, doszedł w końcu Lelewel do przeświadczenia, że korzenie odrodzenia zarówno Polski jak i całej Europy tkwią w ideałach społecznych i moralnych chrześcijaństwa.
"W przeszłości w Europie na gruncie ideałów starożytnych oparł się chrystianizm, który w tysięcznych rozgałęzieniach filozoficznych zasad i politycznych ustanowień wywarł swe działania, a w zmiennej, częstokroć na pozór sprzecznej sobie postaci działa obecnie, gotuje przyszłe towarzyskie (społeczne) odmiany".
Zasady moralne chrześcijaństwa, zastosowane do spraw społecznych, kierowały – w umyśle Lelewela – wizję Polski swobodnej i sprawiedliwej, takiej, w której wszystkim rzetelnym ludziom dobrze się dzieje, co (oddziałując w kierunku zwrotnym) umacnia potęgę kraju, bo "siła narodowa jest w ludzie".
Nie zostanie jednak lepsza przyszłość przyniesiona przez jakiekolwiek "siły wyższe" czy postronne. Godny życia naród powinien własnymi rękoma ugruntować najpierw kierunek swego bytu – wolność. Autor monumentalnych w treści "Dziejów Polski" zauważa przekornie, że "nie w dyplomacji, nie w pomocy gabinetów przyszły los Polski leży, lecz w powstaniu…, przyszła budowa Polski we własnych posadach, we własnych zdolnościach i siłach najwłaściwsze i najlepsze żywioły znajdzie"… Nie trzeba tylko rozpaczać, opuszczać rąk, pogrążać się w moralnym marazmie i zniechęceniu. Świadoma, myśląca część narodu powinna budzić, aktywizować szersze masy ludzi, bez których uczestnictwa nie da się dokonać odrodzenia, "bo to jest cicha i żywotna siła, od której w każdym czasie zależą losy narodu i państwa".
Dzięki tej cichej i żywotnej sile odrodzona Polska spocznie na niewzruszonych posadach prawości, sprawiedliwości i prawdy. Aby to się jednak stało, domaga się Ojczyzna od dziecka swego – że użyjemy słów wielkiego myśliciela narodowego Zygmunta Krasińskiego: "Idź i czyń! Choć serce twoje wyschnie w piersiach twoich, choć zwątpisz o braci twojej – … czyń ciągle i bez wytchnienia, a przeżyjesz marnych, szczęśliwych i świetnych, a zmartwychwstaniesz nie ze snu, jako wprzódy było – ale z pracy wieków – i staniesz się wolnym synem niebios". 
Tak to właśnie, nie zbaczając z obranej drogi, "szedł i czynił" przez całe życie ten, który uczył żarliwego patriotyzmu również młodego Adama Mickiewicza podczas jego studiów na wileńskiej Alma Mater, a którego doczesne szczątki spoczywają na wileńskiej Rossie.
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie